Friday, December 31, 2010

Soundtrack 2010


Kolejny rok, sesje, szkoły i prace. w 2011 proponuję rzucić wszystko. Bez zbędnych ceregieli przechodzimy do dwóch płytek podsumowujących mijający rok, którego finisz był niesamowicie zajebisty.
CD 1
1. Slowdive – When the Sun Hits
2. Lily Allen – Not Fair
3. Delphic – Doubt
4. The Smiths – There Is A Light That Never Goes Out
5. Cut Copy – Hearts On Fire
6. Animal Collective – Graze
7. Primal Scream – Loaded
8. Happy Mondays – God’s Cop
9. Afro Kolektyw – Gramy Dalej
CD 2
1. Afro Kolektyw – Mężczyźni Są Odrażająco Brudni i Źli
2. Myslovitz – Chłopcy
3. Toro Y Moi – Blessa
4. The Horrors – Who Can Say
5. Blur – Fool’s Day
6. Tymon & Transistors – Mówisz Mi
7. Lady Pank – Kryzysowa Narzeczona
8. Koloron – Bomba Atomowa
9. Blur – Girls and Boys
Wszystkie piosenki są do posłuchania na drugiej po moim blogu naczelnej stronie dla pokolenia Web 2.0 - na YouTube.com

Wednesday, December 8, 2010

Rok w zwierciadle sieka90.blogspot.com

Zostało nam jeszcze 16 dni do świąt, a niedługo potem przyjdzie nam witać rok 2011, który tradycyjnie zaczniemy z nadziejami by zakończyć jak zwykle. Grudzień i początek stycznia to również czas podsumowań końcowo rocznych, chociaż nie wszędzie bo np. w takiej szkole czy sezonie piłkarskim przełom roku to dopiero połowa zabawy. Jak rzeczy zostaną w naszych/ w mojej głowie zdecydowanie na dłużej?
4 stycznia premierę ma debiutancki album Toro Y Moi, Causers of This. Nie chce mi się rozwodzić na temat tej płytki, ale powiem tylko tak: Szkoda, że Chaz Bandick musiał tak szybko wyjaśnić i ustawić poprzeczkę na tyle wysoko, żeby już nikomu innemu nie udało się jej choćby dotknąć. Bez wątpienia najważniejszy debiut/album/artysta ostatnich dwunastu miesięcy.
27 stycznia Avatar stał się najbardziej dochodowym filmem w historii kina, czy zasłużenie? Ponieważ „generalnie filmy są średnie” to osobiście nie pofatygowałem się ani na seans, ani do wypożyczalni DVD, ani do sklepu internetowego rapidshare. Natomiast słyszałem opinię, które mnie zniechęcały od znajomych, którym ufam w kwestiach dobrego smaku. Bo widzicie dla mnie film jeśli ma fajną treść to może być nawet czarnobiały nagrany w pustym pokoju (ej no Clerks). Natomiast jeśli mamy do czynienia z typową super produkcją, której zakończenie znamy po pierwszych 10 minutach film to nawet świat 3D opracowywany przez najznamienitszych naukowców NASA nie jest w stanie pomóc. Sami rozumiecie „co to jest pusty talerz z niczym?”.
16 marca kończę ostatecznie z dzieciństwem. Było zajebiście, ale dwójka z przodu zobowiązuje.
27 marca zakończyły się wybory w PO, w których Bronisław Komorowski pokonał Radosława Sikorskiego. To pierwsza próba przeszczepienia na rodzimy grunt amerykańskiego zwyczaju wyłaniania kandydatów na prezydenta poszczególnych partii w wyniku wewnętrznych wyborów. Czy skutecznie skupiła uwagę wyborców? Myślę, że trudno oceniać tę metodę przez pryzmat tego co stało się niedługo później. Natomiast trochę szkoda, że w PO nie wygrał „człowiek z PiSu”.
10 kwietnia pod Smoleńskiem rozbił się samolot na pokładzie, którego leciało 96 ważnych polityków i wojskowych, w tym para prezydencka. W wyniku, katastrofy PiS pokazał ludzką twarz, a PO wytrącono argument, który polegał na podkładaniu Kaczyńskiemu nóg, gdy ten nerwowo nimi przebierał. Rozpoczęła się najdziwniejsza kampania prezydencka w III RP.
Połowa kwietnia 2010 roku to zapomniany czas, kiedy nad nami krążyła fantom chmura z islandzkiego wulkanu. Sparaliżowała ruch na 1,5 tygodnia, nikomu krzywdy nie zrobiła, dzisiaj już nikt o niej nie pamięta. Historia pełna zwrotów akcji, niestety bez zakończenia, trochę jak Wielki Zderzacz Hadronów.
15 maja mistrzem Polski w piłce nożnej został Lech Poznań, czyli najlepiej zarządzana drużyna w Polsce, jedyna z jakąkolwiek polityką transferową, jedyna, która zarabia sama na siebie. Jedyna, która potrafi pyknąć trzy rameczki ekipie z Włochy czy Anglii. 15 maja, po 17 latach przerwy tytuł mistrza wrócił do jedynego miasta, w którym na stadion może iść zarówno magister jak i chłopak spod kamienicy. Do miasta, gdzie niezależnie od tego czy miejscowa drużyna gra w drugiej lidze czy w pierwszej frekwencja zawsze liczona jest w kilkunastu tysiącach, a po modernizacji stadionu wygląda na to, że będzie trzeba zwiększyć pułap do kilkudziesięciu tysięcy. Jednym zdaniem, po 17 latach tytuł mistrza Polski wrócił w dobre miejsce.
22 maja prowadzona przez Jose Mourinho drużyna Interu Mediolan zdobyła Puchar Mistrzów Europy. Tym samym portugalski trener stał się wielkim fenomenem, w ciągu 7 lat przygody jako menedżer piłkarski wygrał: 6 mistrzostw krajowych (po dwa w Portugalii, Anglii i we Włoszech), 3 puchary krajowe (po jednym w każdym z krajów), 4 Superpuchary krajowe (2 w Portugalii, jeden w Anglii, jeden we Włoszech), 2 Puchary Ligii (trofeum występujące w Anglii), do tego jeden pucharu UEFA i dwa Puchary Mistrzów. W sumie w ciągu 7 lat zdobył 18 różnych tytułów. Pracował w tym czasie z Porto, Chelsea i Interem. Obecnie zatrudniony w Realu.
20 Czerwca zakończyła się pierwsza tura wyborów samorządowych o czym w dużej części już pisałem, tak więc w telegraficznym skrócie, świetny czwarty wynik JKM, który wyprzedził nawet Waldemara „uwaga jestem zawsze i wszędzie” Pawlaka, przesadzone gadanie o jakimś dobrym wyniku SLD tym bardziej, że wynik był taki sam jak zwykle. Druga tura dla męża wieloryba i konkubina kota.
29 czerwca w Grecji rozpoczyna się strajk generalny, ten dzień być może kiedyś w podręcznikach do historii będzie opisywany jako przepiękny dzień początku końca Unii Europejskiej. Grecja jest zmuszona brać pożyczkę by ratować się przed bankructwem. Upadek rozwiniętej gospodarki socjalnej niestety nikomu nie otworzył oczu, potomkowie starożytnych wychodzą na ulice. W zamieszkach umierają ludzie, budynki zajmują się ogniem, a sami zainteresowani wychodzą z transparentami „Wolimy umierać niż pracować”. I niech ktoś powie, że zaplecze socjalne nie rozleniwia ludzi… Następni w kolejce to Portugalia, Hiszpania, Irlandia, Włochy i… Polska, jeżeli rząd Tuska nie zajmie się wkrótce czymś innym niż straszeniem Babą Jagą, której na imię Jarek.
4 lipca prezydentem Polski został zaściankowy Sarmata, który urodził się i ojciec matce wiśnie przyniósł z drzewa (jak głosił spot). Prezydent wszystkich i nikogo. „Gdy pytają kim jestem, odpowiadam tym kim chcecie żebym był”, mimo najszczerszych chęci Bronisław nie potrafi zostać moim prezydentem i przywrócić mi utraconej wiary w słuszność demokracji.
11 lipca kończy się Mundial w RPA. Fajnie, że daleko doszedł kopciuszek, szkoda, że to Urugwaj a nie Ghana. Super, że wygrała drużyna, która nie zdobyła tego trofeum nigdy wcześniej, ale dlaczego musiała to być Hiszpania a nie Holandia. Bombowo, że przez miesiąc mogłem za free oglądać sobie mecze w Internecie, ale dlaczego pieprzony Iniesta znowu wszystko musiał zepsuć i dać mi kolejny powód (Chelsea 1-1 Barcelona, pamiętacie?) bym go musiał szczerze nienawidzić. Wielkiej piłce mówimy „Do zobaczenia”, przynajmniej na dwa lata, widzimy się u nas.
1 sierpnia wróciłem po miesięcznym arbeicie w Reichu. Z saksów jestem zadowolony, chociaż fiordy mi z ręki nie jadły.
6-8 sierpnia to pierwsza edycja Off Festivalu w nowym mieście - Katowicach. Chyba najbardziej udana ze wszystkich dotychczasowych, a na bank miała najlepszy Line-up (Toro Y Moi, Dinosaur Jr. A Place To Bury Strangers, The Fall, Lenny Valentino, The Horrors, Something Like Elvis, Muchy, Falming Lips). Toro Y Moi pokazał, że jest zajebisty, Kim Nowak, że jest chujowy, a PKP, że jest niewygodne.
7 sierpnia, pierwszy raz, któryś moich znajomych wziął ślub. „Wielkie nieba”, a jednak jakiś mały przełom. Dziękuję parze młodej za zaproszenie, panu młodemu radzę by nie spierdolił sprawy, panią młodą przepraszam za to co stało się dzień później [buty].
1 września drugi rok z rzędu mogłem odetchnąć z ulgą i nie wstawać na rozpoczęcie szkoły, niech żyją studia.
19 października wojna polsko-polska wchodzi na nowy etap, najpierw bito ludzi pod krzyżem, później strzelano do ludzi w biurach poselskich. Mimo wszystko szkoda, że kule nie dosięgły posła Niesiołowskiego. A zupełnie poważnie to obszerniej pisałem o tym dwie notki wcześniej. Warto zapamiętać tę datę.
5 listopada PiS strzela sobie w stopę i traci swoją piękniejszą twarz/maskę. Szkoda bo samo PJN bez żadnych struktur i bez pieniędzy nie będzie w stanie wejść do sejmu w przyszłorocznych wyborach, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się mylę.
14 listopada kończy się najobszerniejsze podsumowanie muzyczne dekady w Internecie na Porcys.com, generalnie zawodzi chociaż warto poczytać. Płytą dekady jest podobno Moon & Antarctica, najgorsze jest to, że dobre żarty mieszają się tam często z naprawdę dobrymi typami.
23 listopada Korea Północna ostrzelała wysepkę należącą do Południowej. Wojna wisi na włosku, czyżby moje pokolenie miało szansę zobaczyć pierwszy w historii konflikt nuklearny? Europejczycy wygodnie rozsiadają się w fotelach biorą pop corn i czekają co dalej, a dalej póki co nie ma nic. Znając temperament przywódców z Pyongyangu to zabawa się może skończyć jak dostaną prowiant albo błyskotki. Zachód odsapnie i będzie mógł odłożyć w czasie przyjęcie milionów ludzi bez kwalifikacji, bez podstawowej wiedzy i bez doświadczenia w krąg swojej cywylizacji..
28 listopada Wikileaks zawstydza wszystkich największych agentów międzynarodowych wywiadów wypuszczając do sieci ponad 250 tysięcy tajnych depesz i tak dalej i tak dalej. Póki co ciężko powiedzieć jak rozwinie się sytuacja, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Waszyngtonowi się upiecze.
Wygląda na to, że to wszystko. Jak coś ciekawego się wydarzy z pewnością opiszę chociaż zapał coraz mniejszy. Na pewno możecie spodziewać się tradycyjnego soundtracku mijającego roku pod koniec grudnia. Gdyby mój blog miał okładkę jak tygodnik Time to znalazłby się na niej jako "Człowiek Roku" jego autor oczywiście. Wyraźnie zdeklasowałem resztę ludzkości, ale spokojnie za rok będę jeszcze lepszy.