Monday, March 14, 2011

Mądry Polak PO szkodzie.

„Mądry Polak po szkodzie” głosi stare porzekadło, i co? I znowu się sprawdza. Pana Kowalskiego i panią Nowak nie przekonywały żadne argumenty, że Platforma Obywatelska sformowała jeden z najgorszych rządów w historii III RP. Żeby otworzyć oczy szarym zjadaczom chleba potrzeba było dużo czasu. Nie dali oni sobie wytłumaczyć, iż PO poza orlikami nie spełniała ani jednej obietnicy wyborczej, a przecież Tusk przez kilka lat przedstawiał siebie jako liberalnego reformatora, odrzućmy już nawet archeologię w postaci podatku liniowego czy prywatyzacji szpitali, bo z perspektywy czasu fakt, że ktokolwiek uwierzył wtedy ekipie obecnie rządzącej jest po prostu smutny, choć przecież uwierzył niejeden – nawet ja muszę pluć sobie w brodę, że załamałem się w 2005 i wpadłem w ekstazę dwa lata później. Natomiast weźmy pod uwagę styl w jaki PO obejmowała władzę, czyli rekordowo długie expose premiera Tuska, czy bezlitosna krytyka poprzedników, zwłaszcza z egzotycznej koalicji PiS- LPR- Samoobrona (o przyczynach jej powstania pisałem już przynajmniej raz).

Tymczasem dzisiaj to ci znienawidzeni swego czasu przez wszystkich ukazują się jako zbawienie przy urnach na jesieni. Tylko im udało się obniżyć podatki, co jest jednym z gwoździ do trumny obecnej ekipy. Nie wiem na ile szary Kowalski jest w stanie sparaliżować się strachem przed wyimaginowanymi upiorami z przeszłości, natomiast nie mam wątpliwości, że kondycja jego portfela będzie kazała mu się dwa razy zastanowić zanim postawi krzyżyk przy liście obecnie rządzących.

Lista grzechów ekipy Tuska jest przynajmniej tak długa jak lista „wpadek” nieżyjącego już Lecha II Smoleńskiego (chociaż czasami miałem wrażenie, że dla niektórych dziennikarzy wpadką był wzrost, zmarszczona brew czy sam fakt jego narodzin). Zacznijmy od początku. Rząd PO nie przeprowadził żadnej poważnej reformy, która była od niego oczekiwana, lub którą zapowiadał. Do dzisiaj nie mamy ani prywatnej służby zdrowia, ani zreformowanego szkolnictwa, plany budowy nowych dróg nie tylko nie zostały zrealizowane, ale i z roku na rok są coraz bardziej ograniczane, do tego ekipę Tuska obciążają kolejne afery na zasadzie „Mietek załatwił Bogusiowi”. Czy mam wspominać o skandalicznych zaniedbaniach przy okazji śledztwa smoleńskiego? Bo zakładając nawet, że prawdą jest błąd pilotów (z czym absolutnie nie polemizuję – dla mnie jakiekolwiek teorie spiskowe wokół tej sprawy są po prostu smutne) to nie można oprzeć się wrażeniu, że rządzący zrobili wszystko by tego – mówiąc piłkarskim językiem – samobója sobie wbić. Tutaj następuje następna wyliczanka: poniżanie się przed Rosją, brak kontroli nad śledztwem, nie upomnienie się o własność państwa (czarne skrzynki, wrak samolotu), czy w końcu spóźniona reakcja na nieprawidłowości. Na dokładkę trzeba dodać, że po tym wszystkim nie poleciała nawet jedna głowa – co byłoby nie do pomyślenia w jakimkolwiek innym cywilizowanym, demokratycznym państwie.

Dla szarego Kowalskiego czarę goryczy przelało jednak coś innego, coś bardziej przyziemnego – o czym wielu mówiło, ale „do wczoraj” byli oni nazywani oszołomami. Mowa o kondycji finansowej, gospodarczej państwa. Wyborcy mogą wybaczyć wiele po tym jak wmówiono im, że mundurki w szkołach to faszyzm, natomiast nie wybaczą grzebania im przy emeryturach, nie wybaczą płacenia za benzynę 5,2, nie wybaczą cukru za 7 (autentyk!) i nie wybaczą generalnej podwyżki podatków, bo czegokolwiek by rząd nie mówił to wcale taniej nie jest i lepiej się nie żyje, a Irlandię to my ciągle mamy tylko na mapie w atlasie obok Zjednoczonego Królestwa. Okazuje się również, że „zielona wyspa” i „lekkie zero przyrostu gospodarczego” to obłuda. Oczywiście niektórzy wiedzieli to wcześniej, natomiast szary Kowalski z całą pewnością nie czytuje wypowiedzi ekonomistów, prognoz, a nawet nie interesuje się najczęściej polityką, no cóż – ułomność demokracji, że decydują ci co się znają jak świnia na astronomii.

Generalnie Tusk z ekipą rządzi „jakby jutra miało nie być”, czy mnie to smuci? Absolutnie nie, to jedyna droga jaką wyborcy mogą się przekonać kogo wybrali, a wobec braku jakiegokolwiek interesującego programu gospodarczego ze strony czerwonej hołoty, jest to również jedyna droga jaką w Polsce może zapanować normalność. Normalność, która zapewne będzie okupiona kilkoma chudymi latami i spłatą „radosnych szaleństw” pana Donalda.