Wednesday, October 12, 2011

Powyborcze ABC

Od wyborów z roku 2007 upłynęło już dużo wody w Wiśle. W międzyczasie zdążyliśmy wybrać wybrać swoich przedstawicieli do parlamentu europejskiego, do regionalnych struktur, a nawet zmieniliśmy głowę państwa po tragicznych wydarzeniach z 10 kwietnia 2010. Jednak mijająca niedziela wyjątkowa była z wielu względów, po pierwsze jeszcze nigdy w historii Polski po 89 roku rządząca koalicja nie miała tak wielkich szans na zachowanie swojej wiodącej roli. Po drugie odbyły się one roku po tragedii smoleńskiej, pojawiło się więc pytanie, czy coś w społeczeństwie się zmieniło. Po trzecie wielu komentatorów zastanawiało się na ile zabetonowana jest rodzima scena polityczna, która po trzęsieniu z lat 2005-07 nie dopuszczała piątego gracza (z małym wyjątkiem jaki był czwarty wynik Korwina-Mikke w ubiegłorocznym wyścigu po fotel prezydenta). I w końcu były one wyjątkowe dla mnie jako pierwsze tego typu, w których mogłem wziąć udział. Mijająca niedziela dała, mimo wszystko, więcej odpowiedzi niż znaków zapytania. Oto szybki przewodnik powyborczy sieka90.blogspot.com.
1. Ile i dlaczego?
2. Kluczowe momenty i osoby.
3. Prognoza na przyszłość.

8. POLSKA PARTIA PRACY - SIERPIEŃ '80
1. 0,55% to najgorszy wynik spośród partii startujących we wszystkich okręgach. Nie śledzę losów tej formacji na bieżąco, więc trudno mi określić kto personalnie jest winien temu wynikowi.
2. Absolutny wódz i jedyna "szerzej znana" osoba to Bogusław Ziętek. ciężko jednak wskazać na kluczowy moment w kampanii partii, na którą głosują chyba tylko rodzina, przyjaciele i garstka die-hardów. Wszystkich ich można pomieścić na jednej arenie przyszłorocznego EURO. Nie zmienia to faktu, iż Ziętek miał w debacie dla TVP dużo bardziej merytoryczne wypowiedzi niż taki Wenderlich.
3. PPP to całkowity margines polityki, ale ilość wyborów, w których odnosiła ostatnio druzgocące klęski to 100%. Wydaje się mi się, że ta banda lewicowych (w starym stylu) idealistów zamelduje się również na mecie kolejnych i kolejnych "sprawdzianów demokracji".

7. KONGRES NOWEJ PRAWICY
1. Około 1% to maksymalny wynik na jaki było stać partię Korwina-Mikke. Wbrew temu co przed każdymi wyborami mówi, wejście do sejmu nie było oczywiste. Sprawę mocno pokrzyżowała PKW.
2. Kluczowy moment to oczywiście nie zarejestrowanie KNP na terenie całego kraju, po ostatnich wyborach prezydenckich apetyty urosły, jednak komisja wyborcza zadała straszliwy cios. JKM nie mógł wystartować w Warszawie (a tam z pewnością JEMU trochę głosów by wpadło), w wielu innych miejscach Kongres również nie wystawił kandydatów, do tego doszedł brak bezpłatnego czasu antenowego i efekt psychologiczny działający na niezdecydowanych, którzy mając do wyboru mniejsze zło, a oddanie głosu na formacje nie zarejestrowanym w całym kraju wybierali to pierwsze. Nie czarujmy się, 3% to i tak byłoby zapewne maksimum.
3. KNP to w zasadzie jeden człowiek. Korwin-Mikke może zakładać jeszcze dziesiątki nowych partii, ale dopóki nie zacznie być politykiem, a nie hybrydą sfrustrowanego przedsiębiorcy, publicysty i rozdętego ego nie ma szans na wejście do realnej polityki. A czas najwyższy.

6. POLSKA JEST NAJWAŻNIEJSZA
1. 2,19%. Miotał się i krzątał PJN, zmieszanie z Kluzik-Rostkowską, wielki program prorodzinny, umywający ręce lider, w końcu oczko do liberalnego elektoratu. Wszystko na nic, bo wynik nie dający miejsca w sejmie chyba nie może być brany pod uwagę w kategoriach sukcesu. Co zawiodło? Brak znalezienia niszy, oczywiście w Polsce brakuje partii konserwatywno-liberalnej, ale na pewno nie powinni się za jej tworzenie zabierać ludzie, którzy nie potrafią się dogadać nawet co do tak podstawowej rzeczy jak generalny kształt i kierunek formacji.
2. Odejście liderki Kluzik-Rostkowskiej, niesmak i zdziwienie, gdy Paweł Kowal, jako jej naturalny następca, ogłosił, iż nie kandyduje.
3. PJN jako ruch jest raczej skazany na porażkę. Szczerze mówiąc nie sądzę byśmy jeszcze kiedykolwiek usłyszeli o tej partii, wbrew temu co sami mówią, to raczej koniec niż początek drogi. Może w PO znajdzie się dla nich miejsce? Chociaż, biorąc po uwagę slaby wynik eks-liderki rozłamowców w Rybniku, raczej do tego nie dojdzie. Prędzej przeproszą się z prezesem.

5. SOJUSZ LEWICY DEMOKRATYCZNEJ
1. 8,3% to moje jedyne pozytywne zaskoczenie tej kampanii. Dlaczego tak się wydarzyło? Napieralski nie docenił siły nowego rywala na lewicy i zbyt szybko uwierzył w swoją wielkość. Wynik z wyborów prezydenckich uderzył mu do głowy, w której oleju specjalnie nigdy nie było. Pewny siebie Grześ dzielił i rządził popełniając przy tym błąd za błędem.
2. Kiepski lider, o czym wspomniałem w punkcie pierwszym, ale nie tylko. Elektorat postkomunistyczny zaczyna wymierać, w Polsce lewica może uzyskać solidny wynik tylko jeśli jest "europejska", kierownictwo SLD wciąż myślało, że to nuta przyszłości. Do tego dochodzi rezygnacja Romana Biedronia, odbicie przez przeciwnika medialnego Arułkowicza, oparcie się na politykach starej daty, często skompromitowanych jak Miller, może być pozytywnie odbierane tylko w wąskim elektoracie. No i ten nieszczęsny wypad z córkami do sklepu, czy wyliczenie kosztów obietnic Napieralskiego. Klęska panie! W dodatku o "sposób bycia" byłego lidera SLD specjaliści od PR mogliby pisać "Jakim być nie należy".
3. Napieralski szefem SLD już nie będzie. Kalisz z czwartym wynikiem w Warszawie raczej nowym nie zostanie. Zresztą jego chętnie przygarnąłby RP albo PO. Starzy wyjadacze w stylu Iwińskiego, czy wspomnianego Millera będą gwoździem do trumny. Wojciech "Łelkam Ewrybady" Olejniczak to raczej pocieszna fajtłapa niż urodzony wódz. Więc może powrót do korzeni? W ciężkich dla lewicy czasach, 30 lat temu sprawdził się towarzysz Jaruzelski. W obecnym kształcie przed SLD widzę czarne chmury.

4. POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE
1. 8,4%, dlatego co zwykle. PSL to w końcu dobry koalicjant i "super działacze lokalni". Dopóki KRUS będzie istniał, dopóty rolnicy wybierać będą do jego obrony PSL, a nie nową Samoobronę. Szczęście w nieszczęściu?
2. Może w tym wyniku pomogły "nowoczesne" spoty? Może dobry rezultat wyborów samorządowych? Ciężko wskazać mi cokolwiek kluczowego, co byłoby jakimś zaskoczeniem, czy punktem zwrotnym.
3. PSL okaże się być partią finansowaną przez tajwański wywiad i wystąpi o uznanie Czang Kaj-Szeka honorowym prezydentem Polski. Waldemar Pawlak stanie na czele wojskowego puczu w Birmie i przyłączy ten skrawek Azji do naszej nadwiślańskiej ziemi. Kalinowski ogoli wąsa, Jolanta Fedak okaże się mężczyzną, Żelichowski umrze w wieku 256lat. Mam jeszcze drugą prognozę: PSL będzie uzyskiwać wynik ok. 5-10% i do końca świata pozostanie koalicjantem marzeń.

3. RUCH PALIKOTA
1. 10% to absolutna sensacja. Zastanawiam się na ile faktycznie Polacy chcą tych wszystkich rewolucji obyczajowych, a na ile część wyborców jest po prostu skrajnie rozczarowana rodzimą polityką. Inna sprawa, że wulgarny i chamski Palikot raczej jej standardów nie podwyższy.
2. Sukces ma jednego ojca. Janusz Palikot chce demontować i przemeblować Polskę. Obok interesujących postulatów są takie absolutnie nie do przyjęcia. Moment kluczowy? Transfer Biedronia? Trudno określić, natomiast jest oczywiste, że mniej więcej w tym momencie poparcie zaczęło rosnąć. Euforia w sztabie po ogłoszeniu wyników pokazuje, że nawet kapitan drużyny się 10% wyniku nie spodziewał.
3. Wszystko zależy od tego czy RP będzie wykorzystywany przez PO. Konserwatywne skrzydło rządzących się wzbrania, ale jak wiadomo, w ekipie Tuska można powiedzieć wszystko i zrobić nic. Populizm ma chyba mimo wszystko krótkie nogi, a nie znam kompetencji np. sąsiadki Palikota, która słynie tylko z tego kim jest jej sąsiad.

2. PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ
1. 30% to wynik niezadowalający, daleki od totalnej klęski, ale fakt uniknięcia porażki zwycięstwem nie jest. Zawinił kiepski finisz i słaba pozycja startowa.
2. Kampania PiSu była prowadzona bez zarzutu, jednak wydaje się, że to co stało się z wpisem w książce na temat kanclerz Niemiec (jej rozdmuchanie i przeinaczenie, dopisywanie ukrytych znaczeń) mogło mieć wpływ na ostateczny wynik. W końcu wcześniej różnice sondażowe wynosił kilka procent. Bez znaczenia nie pozostała również wypowiedź Hoffmana o posłach PSL. Nie pomogły ani aniołki prezesa, ani zmiażdżenie Tomasza Lisa w jego programie. A zwrot "z jakiej jest pan redakcji?" to kontynuacja "oni stali tam gdzie stało ZOMO". Zabrakło koncentracji.
3. Raczej nie dojdzie do żadnej zmiany władz, ale jeżeli za 4 lata w Warszawie nie powtórzy się Budapeszt to na prawicy będzie się działo. Kto mógłby zastąpić prezesa? Wieczny delfin Ziobro?
Miejmy nadzieję, że geografia nie będzie stać tam, gdzie ZOMO, a tam gdzie prezes.

1. PLATFORMA OBYWATELSKA
1. 40% głosów to wielki sukces polityki nijakości, nic nie robienia. Wykorzystanie amnezji i marazmu społeczeństwa, o czym nie raz pisałem. PO wygrało, przegrać nie mogło. Z takimi plecami? Od Wojewódzkiego do Wajdy, od TVP po TOK FM.
2. Nie było kluczowych momentów. Tusk wygrał głównie dzięki wysiłkom mediów, które dwoiły się i troiły by stworzyć alternatywną wersję rzeczywistości i nie oddać władzy PiSowi. Ktoś ma wątpliwości? Niech przypomni sobie co było, gdy ktoś na chwilę przestawił słynną wajchę. Słupki sondażowe spadały gwałtownie jak nigdy. A gdy Meller ogłosił, że na PO nie będzie głosować? Musiał wszystko odkręcić i zaprosić do siebie premiera, by w żenujący sposób odwołać swoje wcześniejsze zapowiedzi. No i przykład z wypowiedzią Kaczyńskiego o Angeli Merkel.
3. Miejmy nadzieję, że druga kadencja będzie nieco bardziej pracowita, a reformy zostaną przeprowadzone. Jeśli nie to czeka nas los drugiej Grecji. Ja osobiście wolałby żeby skończyło się tylko na Budapeszcie. Ale kto wie, może wydarzy się cud i PO wróci do swoich korzeni, konserwatywno-liberalnej partii, którą była w opozycji. Pomarzyć można. Jeśli Platforma przegra to czeka ją rozłam, formacja ta opiera swoje istnienie tylko na władzy, inaczej nie dało by się wcisnąć do jednego worka Gowina i Rosatiego. Bądźmy dobrej myśli, ale pełni rozumu.