Thursday, March 3, 2016

Sterolab Starter Pack

               Na przestrzeni lat blog ten ewoluował z formuły pisania o wszystkim do skupienia się na tematach polityki, często nawet nie bieżącej, ale ogólnych przemyśleń i refleksji. Często odbija się na to regularności pojawiania się nowych wpisów. Wiele z nich nigdy nie zostało skończonych, opublikowanych, głównie dlatego, że nie widzę potrzeby przelewania tutaj każdej jednej swojej refleksji - inni robią to lepiej.
                Kilka lat temu bardzo popularne na tym blogu były rankingi muzyczne, traktowane w formie bezspinkowej zabawy, były i ulubione albumy, ulubione piosenki danego wykonawcy. Ba! Pojawił się nawet ranking ulubionych tekstów Afro Kolektywu (większość oczywiście mocno nieaktualna). I dlaczego o tym wszystkim piszę? Pamiętacie to uczucie, gdy byliście w liceum i dopiero odkrywaliście wszystkich swoich ulubionych wykonawców? Kiedy katowaliście piosenki, "gwałciliście" albumy? Od 1,5 roku nie było tygodnia żebym nie posłuchał Stereolabu. Trzymając się powyższej terminologii - jestem bezwstydnym dewiantem, dla Stereolabu jestem Josephem Fritzlem, a ponieważ blog ma dla mnie funkcje terapeutyczną i zazwyczaj wyrzucam z siebie negatywne emocje, postanowiłem tym razem dać światu coś miłego. Sterolab Starter Pack - zestaw 5 piosenek, które cenię szczególnie. Zapnijcie pasy i załóżcie słuchawki!
5. Noise of Carpet (z albumu Emperor Tomato Ketchup - 1996)

Każdy zespół ma prawo do swoich wymiataczy. Praktycznie na każdej płycie Blur mamy do czynienia z dwu minutowym kawałkiem gnającym na złamanie karku. Stereolab w tym numerze definiuje punk rock uciekając jednak od typowo nihilistycznego przesłania w warstwie lirycznej, gdzie pani Sadier z ironią rozprawia się z cynicznymi smutasami obrażającymi się na świat.


4. Margerine Melodie (z Margerine Eclipse - 2004)


Gdyby Moloko postanowiło kiedyś zatrudnić drugą wokalistkę i dokonać jeszcze mocniejszego skrętu w stronę bardziej "arty" grania to zapewne brzmiałoby to właśnie jak Margerine Melodie - jedyny chyba numer Stereolabu nadający się do tańczenia - choć oczywiście mowa tu raczej o smutnym disco, gdzie mogłoby polecieć też Joy Division. W drugiej części tracku zaserwowane są typowe muzyczne pejzaże charakterystyczne raczej dla Radiohead czy Kraftwerk.



3. Ping Pong (z Mars Audiac Quintet - 1994)

Nigdy wcześniej i nigdy później Sterolab nie byli tak blisko stworzenia idealnej piosenki pop. Wszystko jest na swoim miejscu, mamy delikatny klawisz narzucony na niedrażniącą gitarę, rytm który wystuka nawet głuchy Janusz. Wszystko zaś okraszone wyjątkowo gorzkim tekstem - przywodzi to na myśl OMD z ich Enola Gay, piosenka zabita przez Disco Polo i weselne przyjęcia - a przecież nie opowiadająca wcale wesołej historii. Zostawmy jednak Enola Gay na boku bo Ping Pong jest po prostu lepszy, oddaje głos Laetitie Sadier:
There's only millions that lose their jobs/ And homes and sometimes accents/ There's only millions that die in their bloody wars, it's alright. Całość okraszona surrealistycznym klipem.



2. Brakhage (z Dots and Loops - 1997)

Jeden z najbardziej jazzujących numerów Sterolabu, będący w zasadzie jednym ze szczytowych dokonań grupy. Delikatnie dozowana gitara zmieszana z oszczędnym klawiszem a wszystko podszyte żywą (ŻYWĄ!) sekcją rytmiczną. Podobno pisanie o muzyce można porównać do tańczenia o architekturze. Słuchając Brakhage przestaje wierzyć, że kiedykolwiek uda mi się opisać uczucia towarzyszące temu odbiorowi. Genialne (a jakże proste) przełamanie po 4 minucie kończy się w zasadzie początkiem utworu. Uwielbiam to! Jeżeli ktoś mówił o White Stripes jako minimalistach powinien wyraźnie zaznaczyć, że tamten minimalizm jest po prostu prosty żeby nie powiedzieć prostacki.



1. Metronomic Underground (z Emperor Tomato Ketchup - 1996)

Od tego numeru zaczęła się moja przygoda ze Stereolabem. Oczywiście nazwa była mi znana wcześniej, pojawiała się tu i ówdzie w recenzjach, zestawieniach. Zupełnie nieświadomy postanowiłem pewnego dnia ogarnąć trochę czegoś czego jeszcze nie słuchałem i wiecie co? Od pierwszych sekund wiedziałem już, że właśnie leci coś co na długo zapadnie mi w pamięć. Byłem powalony na łopatki, a muszę wam wyznać, że od kilku lat byłem już raczej zblazowanym słuchaczem muzyki, który "wszystko słyszał, wszystkiego liznął". Wydawało mi się, że mój świat muzyczny jest już w pewien sposób zamknięty, mam ulubione gatunki shoegaze czy amerykańskie indie i wiele się tu nie wymyśli już - zostałem Januszem tego poletka. Klasyki miałem odkopane, a nowości na ogół zapominałem pół roku po przesłuchaniu.
Tymczasem Metronomic Underground wywrócił wszystko do góry nogami! Emperor Tomato Ketchup jest dziś bez dwóch zdań moją ulubioną płytą detronizując po ładnej dekadzie Disintegration, a Metronomic Underground zepchnął piosenkowy numer jeden w postaci Blue Monday (zalecany dystans do wszelkich zestawień).
Po raz kolejny mamy dawkę wprawiającego w trans minimalizmu. Kiedy pod koniec utworu Mary Hansen melorecytuje swoje "Crazy Study/ A Torpedo" z kaskadami z sprzęgów w tle brzmi to już zupełnie inaczej niż na początku. Zresztą co ja tam będą zużywał klawiaturę, posłuchajcie!



Podsumowując oddaje wam tylko mały fragment całego dorobku Stereolab. Nie bawię się (prawie) w ogóle w rozkminianie za was tekstów, odniesień w nazwach albumów, piosenek czy w teledyskach. Wszystko zostawiam wam! To tylko mały przyczynek dzięki któremu mam nadzieję, że ktoś sobie coś odświeży, a ktoś inny coś pozna - warto!