Friday, April 22, 2011

10 najlepszych piosenek Pains of Being Pure At Heart



Dlaczego The Pains of Being Pure at Heart? Dlaczego? Przecież istnieje miliard lepszych zespołów. Przecież są oni zaledwie jednymi z wielu odnoszącymi się do tych wzorców. Przecież jest takie M83, które wskrzeszając momentami tego samego ducha, robi to dużo lepiej. Wydali ledwie dwa albumy, a między poszczególnymi piosenkami nie słychać jakiejkolwiek przepaści stylistycznej. Można napisać nawet, że większość z nich brzmi podobnie. Z drugiej strony the Pains of Being Pure at Heart, to zespół, który kocha wiosnę, lato, zieleń, słońce, niebieskie niebo, wakacje i miłość. To zespół, który jest uosobieniem nastoletnich emocji, pięknych, gwałtownych i naiwnych. Tak tłumaczę się z wyboru, tak robię to mało przekonująco. Posłuchajcie tych 10 piosenek, jak chcecie to przeczytajcie te 10 opisów. Może widząc słońce za oknami poczujecie „to coś”.


10. My Terrible Friend

Na ostatnim miejscu mogłaby się znaleźć pewnie jakakolwiek inna piosenka, skąd wybór właśnie na tę? Ten utwór pięknie definiuje zespół, są słodkie klawisze, jest mechaniczna sekcja rytmiczna, tęskny wokal i teksty takie jak ten: „Everyone is pretty and fun, everyone is lovely and young/ Everyone is gentle and gone, but everyone's just everyone/ And you're the one who's breaking me/ And you're the one who just won't leave”. Najbardziej niezwykły ze zwykłych tracków.


9. Falling Over

Czarny koń z Higher Than the Stars EP. Kawałek nawet w zasadzie totalnie „niepainsowy”. Jeśli członkowie zespołu chodzili na dyskoteki szkolne i tańczyli przytulańce to pewnie tamte momenty, wyryte głęboko w ich głowach, inspirowały ich do stworzenia tej piosenki. Chociaż rozumiem, że paleta skojarzeń może być tu bardzo długa. Piosenka najprawdopodobniej zostanie zapomniana, bo przecież Pains of Being Pure At Heart raczej nigdy nie dorobią się diehardów, którzy po latach odgrzebywaliby ich stare nagrania, ale obym się mylił, bo temu trackowi pamięć się należy!


8. The Body

Pod tęsknymi klawiszami snuję się smutny, zawodzący bas. Nieco patetyczna gitara w refrenie, niknie gdzieś w gąszczu wszystkiego. Jedna z fajniejszych perkusji, zwłaszcza dobrze brzmi w tych momentach, kiedy zostaje sam na sam z wokalem (po wstępie i po refrenie).


7. Come Saturday

Długo, oj długo Come Saturday była moim faworytem jeśli rozchodzi się o nowojorczyków. Brudny bas, błądzi i wspólnie z perkusją, ciągnie piosenkę ku refrenowi, a ten jest jednym jeden z najlepszych w ich wykonaniu. No i wielki plusik za sympatyczną „college’ową” solówkę gitary.


6. Heart in Your Heartbreak

Oddaję głos zespołowi: And your friends don't understand that the world could end/ And it would feel no worse than this/ Every thought of the look in her eye/ Like a cold California sky/ She was the heart in your heartbreak/ She was the miss in your mistake/ And no matter what you take/ you're never going to forget”. No I przesympatyczny numer po prostu.



5. This Love Is Fucking Right


Stęskniona, hałaśliwa, słodka. Taka jest ta piosenka, z jednej strony jak każda inna Painsów, a z drugiej coś w niej drzemie. Może to ten tytuł, a może to ta gitarka, która beztrosko przemierza rejon pod chropowatym podkładem?


4. Say No to Love

Samotny singiel, który nie znalazł miejsca na żadnym z krążków. Fragmenty z „You just don’t feel” poruszają nas nie mniej niż wszystkie pierwowzory nowojorskiej formacji. Mało tego piosenka jest dumną posiadaczką najlepszego teledysku w historii wideoklipów. Tak przynajmniej oficjalnie twierdzi przedstawicielstwo sieka90.blogspot.com, a podobno warto im czasami zaufać. Bardzo miły finał również zasługuje na to, żeby go tutaj odnotować.


3. Heaven’s Gonna Happen Now

Mój osobisty faworyt z drugiego albumu. Nie wiem co mogę dodać na temat tej piosenki, ale specyficzny dżyngiel w refrenie przypomina mi o pewnej płycie sprzed 20 lat, a zwłaszcza o mojej ukochanej „piątce” [Loveless – 05 When You Sleep]. Personalny przehajp? Raczej bardzo dobra piosenka, nie bójmy się powiedzieć tego głośno, Painsi są zespołem, który może hurtowo dostarczać nam dobrych utworów.


2. Stay Alive

Najlepszy numer z debiutu, oparty na, typowym zresztą dla zespołu, kontraście słodko-gorzkiej struktury zwrotka-refren. Ściana, która zresztą pojawia się w refrenie przypomina o Jesus & Mary Chain, albo zapomnianych herosach, którzy swoje 5 minut mieli w roku 2009 – Japandroids. Dodatkowy plus za Peggy Wang, która staje się na naszych uszach w klika chwil Billindą Butcher.


1. Higher Than the Stars

Absolutny majstersztyk, wydany na EPce o tym samym tytule, niedługo po pierwszym albumie. Nie wiem, czy kiedykolwiek Painsi byli tak blisko zdefiniowania samych siebie jak w tym numerze. Tutaj jest wszystko, syntezatorowa ściana dźwięku, gitary, słodkie chórki Peggy Wang. Teoretycznie to taka sama piosenka jak każda inna, w praktyce jednak POBPAH osiągnęli tutaj swój mały absolut.

2 comments:

drtmnd said...

Nie wiem dlaczego, ale Higher Than the Stars bardzo przypomina mi Just Like Heaven The Cure pod względem melodyjnym. Pewnie przez tą perkusję ;)

Donald Tuskk said...

stary, pisz o polityce, nie pisz o muzyce, prosze