Monday, September 7, 2009

Moje top trzyjeści! 21 - 30

Przyznaje się to przez Porcys, odcinam się jednak od słowa esencjonalny. To po prostu ranking moich ulubionych 30 artystów. W trzeciej dziesiątce dwie wokalistki, dwa polskie bandy i dwóch samobójców (jeden w tle). Smacznego.

30. The Car Is On Fire

Ich pierwsza płyta to było coś. Pamiętam do dzisiaj oglądanie 4funTV żeby trafić na - skądinąd całkiem fajny - teledysk do Cranks. Na ich debiucie było to wszystko czego mi brakował w tamtym czasie na polskiej scenie, energia, świeżość, fascynacja tym co na czasie. Do tego ta garażowość... Nie no TCIOF dla mnie wymiata! Później trochę rozlazłe Lake & Flames, gdzie naprawdę genialne kompozycje przeplatały się ze średniawymi zapychaczami i teraz pierwsza płyta bez Borysa Dejnarowicza Ombarrops!. Wszystkie longplaye prezentują wysoki solidny poziom, kosmiczny jak na nasze lokalne warunki.

29. Kate Bush

Kasia Krzak jest niesamowita, wygląda jak celtycka wiedźma. Druidka w małej osadzie w samym środku brytyjskich lasów. Do tego ten klimat lat osiemdziesiątych. Uwielbiam te czyste sterylne brzmienia, które w porównaniu z jej głębokim głosem dają TAKI efekt. Płyta Hounds Of Love to jedna z lepszych rzeczy jakie zostały wydane w przedostatniej dekadzie ubiegłego stulecia.

28. Daft Punk

Roboty rządzą dyskotekami? Czemu nie, zresztą wystarczy posłuchać genialnego Discovery żeby przyznać mi racje. Piosenki na tym albumie nie schodzą poniżej pewnego - w chuj wysokiego - poziomu. Osobiście najbardziej cenię ich ostatnią surowszą Human After All, z absolutnym wymiataczem w postaci Brainwashera, czyli amputacja głowy + ścinanie białka i to wszystko bez znieczulenia. Żeby nie było za słodko to powiem, że mogliby płyty wydawać częściej.

27. Nirvana

To co zrobił Kurt Cobain z kolegami na początku lat 90 nie mieściło się w głowie, przewrócili cały szhowbiznes na głowę. Odesłał ostatecznie w niebyt "czystość" lat 80 na ponad dziesięć lat. Sprawił, że brudny rock stał się modny! No dobra może Nevermind to nie najlepszy przykład tego rocka, o którym mowa, ale to inni się na nim wybili. Za życia wokalisty to może Nirvana była tylko jednym z niewielu, ale jego śmierć i historia zrobiły swoje. To dzisiaj Nirvana wygrywa w rankingach na najważniejszy zespół świata, a Unplugged jest uważany za jeden z najlepszych zarejestrowanych koncertów ever. Szacunek.

26. Keane

Śmiejcie się! Ja nie będę się wypowiadać za dużo. Hopes and Fears to na prawdę solidny album ze świetnymi tekstami... Uważacie inaczej? W porządku.

25. Bloc Party

Dwie świetne płyty i dwa niesamowite single to mało żeby ich dawać na dwudziestym piątym miejscu ulubionych zespołów? Może i tak, ale słuchanie ich muzyki daje mi dużo więcej satysfakcji i funu niż słuchanie innych pewnie ambitniejszych i obiektywnie lepszych wykonawców. Dlaczego mam okłamywać siebie, że hamburger smakuje mi mniej od pieczeni z dzika od najlepszego szefa kuchni, że wino od wódki?

24. New Order

Pogrobowcy Joy Divsion. Chwała im za świetną płytę Power, Corruption & Lies, na której słyszę coś na kształt klawiszowego protoshoegazu. Zaskakująca lekkość, melodyjność i wielowarstwowość muzyki New Order pomieszana z syntezatorami i dziką elektroniką daję mieszankę wybuchową. Bernard, Peter i Stephan udowodnili, że w poprzednim zespole nie byli tylko tłem dla Curtisa.

23. Renton

Ekstraklasa polskiego Indie. Daję sobie uciąć głowę, że gdyby jakiś polski nastolatek przetransportował 2 lata temu na wyspy singiel Hey Girl to mielibyśmy swoją polską historię na miarę szwedzkiego the Hives. Ich pierwsza i jak dotąd jedyna płyta potwierdziła, że Warszawiacy mają głowę pełną dźwięków, na debiucie słychać wszystko co najlepsze na naszym wykoślawionym i rozmytym indie podwórku.

22. Bjork

Islandka wielka jest i wcale nie dlatego, że tak pisać trzeba. Otóż w jej bardzo mocnej dyskografii (no dobra Volta jest w niecałej połowie mocna) jest jedna pozycja, która zasługuje na wysokie miejsca we wszelkich podsumowaniach lat 90. Jeżeli ktoś nie potrafi docenić Homogenic to nie macie z nim o czym rozmawiać. Po prostu tak jest i nie da się nic na to poradzić. Brzoza Córka Gudmunda potrafi porządnie wymieść co pokazała nie tylko w 97 (Human Behaviour, Army of Me, Cvalda)

21. LCD Soundsystem

New York, I love you but you're bringing me down... LCD na 21? Pewnie nie jeden/na z was się dziwi, ale nie można przejść obojętnie wobec ich debiutu czy Sound Of Silver. W zasadzie nie słyszałem słabej piosenki Jamesa Murphyego. Wy tak? Znacie mój adres, piszcie, a ja podważę wasze tezy. Mało jest wykonawców w latach '00, którzy bez cienia wątpliwości wydają tylko bardzo dobre płyty.

No comments: